niedziela, 4 listopada 2012

ROZDZIAŁ 9

Przepraszam, że tak długo nie pisałam.. ale sami rozumiecie najpierw matury, a potem wyjechałam na trochę i nie za bardzo miałam jak pisać. Potem praca i studiaa.. Poza tym przez ostatni czas cierpiałam na chroniczny brak weny i wolałam poczekać, aż COŚ mnie natchnie, zamiast na siłę wypisywać drętwo jakieś głupoty. No i przyznam się bez bicia, że troszkę zapomniałam o tym blogu. Takżee... zapraszam do czytania, enjoy ^^ Wycieram kurze z bloga i piszę ;)


***

Cały sobotni poranek, zaraz po imprezie, leniuchowałam w domu. Dokładniej w moim pokoju z zapasem chipsów paprykowych i dobrych filmów, które non stop oglądałam. Sara nie odezwała się ani słowem od kiedy wyszła ode mnie- zmęczona, nieświeża i zawstydzona imprezowym incydentem. Nawet nie miałam serca opowiadać jej co mniej więcej się działo wczoraj. 
Około pory obiadowej otrzymałam maila od nieznajomego adresu.

Mam twoją komórkę. Jeśli chcesz ją z powrotem, musisz odebrać ją osobiście.
Staw się w parku o 17 zaraz przy fontannie. 
Podpisano : porywacz.

Nie do końca wiedziałam co myśleć o tej wiadomości. Fakt, faktem moja komórka zapodziała się gdzieś u Paula Norringtona, ale nie mam pojęcia w którym momencie. Domyśliłam się, że to mail od niego. W końcu kto inny zadałby sobie tyle trudu by oddać głupi telefon? Żeby w ogóle go oddać.. Zebrałam się więc z łóżka, nie ukrywam dość niechętnie i opornie. Zmusiłam się jednak, by wejść pod głupi prysznic, cały czas przeklinając pod nosem, fakt, że musiałam ruszyć swój tłusty tyłek z wygodnego miejsca. Zastanawiałam się czy przeglądał moje wiadomości. Nie mogłam sobie przypomnieć, czy było w nich coś czego nie chciałabym, by Paul przeczytał. Jak widać.. chyba dowiem się na miejscu.

Czas szybko minął. Idąc do parku napisałam krótkiego sms Sarze:

Żyjesz?

Nie doczekałam się szybkiej odpowiedzi. Byłam spóźniona 10 minut, to było takie moje minimum, jednak ujrzawszy Norringtona nie stwierdziłam, by był z tego powodu zły. Wręcz przeciwnie, szczerzył zęby, jak małe dziecko, które przed chwilą dostało lizaka. Podeszłam do niego, delikatnie się uśmiechając.
- To jaki jest okup? - Zapytałam z zaciekawieniem obserwując chłopaka.
- W zamian za życie twojej komórki, żądam byś towarzyszyła mi podczas tego wieczoru. - Uśmiechnął się chytrze do mnie. Wywróciłam oczami przygryzając delikatnie wargę.
- Żeby było jasne.. To nie będzie randka. - Odpowiedziałam pewnym siebie tonem, jednak jego oczy, które obecnie mnie świdrowały, spowodowały, że moja dumna i stanowcza postawa zanikała.
- Nazywaj to jak chcesz. Dla mnie to i tak będzie randka. - Skomentował z szerokim uśmiechem, wzruszając przy tym ramionami.
- Jesteś niemożliwy. - Zaśmiałam się w odpowiedzi, po czym pociągnął mnie za nadgarstek, prowadząc Bóg wie gdzie.



***


Ostatnie 40 minut spędziliśmy w klimatycznej restauracji, czekając na pizzę. Przez 15 minut spieraliśmy się którą wybrać, w końcu zdecydowaliśmy się podzielić ją po prostu na pół. Paul wybrał z ananasami i szynką, której nienawidziłam, natomiast ja wzięłam pepperoni z podwójnym serem. Kolejne minuty upływały na luźnych, acz nieco drętwych rozmowach dotyczących szkoły, nauczycieli, wspólnych znajomych. Ani razu nie padło słowo na temat W. czy M. Jak widać, bynajmniej w tej kwestii byliśmy zgodni. 
Pizza była przepyszna. To nie ulegało żadnym wątpliwościom. Pochłonęliśmy wszystko może w 15 minut, ale lokal i atmosfera w nim były na tyle przyjemne, że zasiedzieliśmy się tam kolejną godzinę, przedłużając nasze rozmowy o wszystkim i o niczym. W końcu przyszedł czas płacenia. Automatycznie sięgnęłam do mojej torby, by dobyć portfela, ale Paul już zdążył wyciągnąć pieniądze i zapłacić kelnerowi, który podszedł. Już miałam sprzeciwić się, ale Norrington uprzedził mnie.
- Randka. Płacę ja. Bez dyskusji. - Powiedział to tonem, typowego, wyszkolonego żołnierza. Uśmiechnął się ciepło, a ja onieśmielona przytaknęłam lekko głową.
- Mówiłam Ci, że to nie jest...- Nie zdążyłam dopowiedzieć, bo Paul wyszczerzył zęby w łobuzerskim uśmiechu małego chłopczyka, a ja wywróciłam oczami. Nie będę się z nim spierać, bo i tak nie było sensu.
- Odprowadzę Cię. - Tym razem nie zgrywał się, a jego jak dotąd nieco dziecięce zachowanie zniknęło. Zebraliśmy się z restauracji i ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
-Świetnie się z tobą bawiłem Jess.- Nie usłyszałam żadnej nutki sarkazmu w jego tonie. Mówił to całkiem poważnie. Szliśmy obok siebie przez park, który wypełniony był licznymi parami jak i całymi rodzinami. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych. Spacerowaliśmy nieśpiesznym krokiem. Widziałam kątem oka jak Paul dość nerwowo, acz starając się to robić dyskretnie - zaczyna wycierać dłoń o materiał swoich ciemnych jeansów. Potem nieśmiało jego palce powędrowały w kierunku moich, jakby czekał na przyzwolenie. Nie odsunęłam swojej dłoni, ale również nie przybliżyłam jej do ręki Paula. On jednak potraktował to jako aprobatę i delikatnie złączył nasze palce. Z początku nieco zesztywniałam, nie przyzwyczaiłam się do tego rodzaju dotyku. Na moich policzkach pojawiły się różane plamy. Ale gdy zacisnął uścisnął mocniej moją dłoń poczułam przyjemne mrowienie w okolicach serca.Schyliłam nieco głowę, by włosy spłynęły na moją twarz i zasłoniły uśmiech, który wkradł się na moje wargi. Nie widziałam wyrazu twarzy chłopaka, ale równie jak wszyscy wokół wydawał się..dziwnie szczęśliwy. 
Kolejne parę minut drogi nie było zbyt obfite w konwersacje, ale nie dzieliła nas krępująca cisza. Upajaliśmy się obecną chwilą nie myśląc zbyt dużo, by nie zburzyć tego momentu. Stanęliśmy pod drzwiami mojego domu. Paul zapierał się, że musi wiedzieć, że bezpiecznie dotarłam. Bo przecież ktoś może mnie napaść podczas przekraczania mojego 6 metrowego trawnika.
- Na prawdę nie wiesz jak się cieszę, że zgodziłaś się dzisiaj ze mną wyjść. - Uśmiechnął się łagodnie. Puściłam jego rękę, którą trzymałam kurczowo do tej pory i stanęłam na schodku, by zniwelować nieco różnicę wzrostu. Teraz nie musiałam zadzierać głowy jak przedszkolak by spojrzeć na jego twarz.
- Technicznie to wcale się nie zgodziłam. - Skomentowałam mrużąc lekko oczy i zaśmiałam się pod nosem. - Tylko mnie zmusiłeś. - Spojrzałam się na niego wyzywająco, na co najwyraźniej się speszył. Widząc jego minę zachichotałam pod nosem. - I cieszę się, że to zrobiłeś. - Dodałam po chwili nieco mniej pewnym siebie tonem, a Paul się rozpogodził. Widocznie sądził, że spędziłam ten wieczór z nim wyłącznie z przymusu. Paul uniósł powoli dłoń i odgarnął sterczące kosmyki włosów z mojej twarzy, a potem nachylił się w moją stronę. W tym samym momencie poczułam palące spojrzenie na swoich plecach i nerwowo odwróciłam się, by zobaczyć czy któryś z rodziców, aby nie podgląda mnie przez okno.Nikogo nie było. Stało się to tak szybko, że razem z Paulem zderzyliśmy się głowami. W sumie to on (ale przeze mnie) przywalił czołem w moje.
- Auu. - Jęknęłam i automatycznie zaczęłam sobie rozcierać głowę. Norrington sztywno się wyprostował, widać było mu niezręcznie. Zasłoniłam twarz dłońmi, by ukryć swoje zakłopotanie, a po chwili z pomiędzy palców wydobywał się mój śmiech. Zaczęłam głośno rechotać, a Paul najpierw nieco zdziwiony, potem zaczął mi wtórować. Gdy w końcu oboje się uspokoiliśmy pokręciłam głową z dezaprobatą.
- Moja wina. Przepraszam. Głupio mi. - Zmarszczyłam zabawnie nosek, a chłopak wyszczerzył szeroko zęby w uroczym uśmiechu.
- Nic się nie stało. - Odpowiedział, ale grzecznie odsunął się ode mnie. Zniszczyłam ten moment. Miałam ochotę walnąć głową w mur. W zasadzie to nie raz, tylko kilka razy. Westchnęłam zrezygnowana i nacisnęłam na klamkę drzwi.
- Dobranoc. - Powiedziałam spokojnym tonem i zaczęłam cofać się do mieszkania. Paul zszedł ze schodów i zatrzymał się w pół kroku. - Jess..- Zawołał za mną, gdy już zamykałam drzwi. Stanęłam w bezruchu na moment, a moje serce zabiło szybciej. Wyobraziłam sobie właśnie jak Paul podbiega do mnie szarpie mnie za rękę i przyciąga do siebie, a potem namiętnie całuje. Rozmarzonym wzrokiem patrzyłam w nicość.
- Jess.. ? - Zapytał niepewnie, a ja szybko otworzyłam na oścież drzwi i rzuciłam Noringttonowi zalotne spojrzenie. - Zapomniałaś telefonu. - Powiedział zdezorientowany i wyciągnął z kieszeni bluzy moją komórkę.
- Och..No tak. - Westchnęłam zrezygnowana i wyciągnęłam dłoń po swój dobytek. Widać naoglądałam się za dużo komedii romantycznych, które rozbujały moją wyobraźnie. Telefon, jak mogłam o tym nie pomyśleć. Przecież to właśnie przez nią się spotkaliśmy. - Dzięki. Znowu bym zapomniała.- Kąciki ust nieco drgnęły ku górze. Paul przyglądał mi się nieco zagadkowym tonem trzymając wyciągniętą rękę w której wciąż trzymał komórkę.
- Jess... ale w sumie to do trzech razy sztuka. - Nie wiedziałam o co mu chodzi dopóki nie pociągnął mnie za koszulkę ku sobie i nie zanurzył delikatnie swoich warg w mych ustach. Może nasz pocałunek nie przebiegał tak jak sobie to wymyśliłam, z pewnością nie był tak namiętny.. ale i tak spowodował, że nogi się ugięły pode mną. Wargi Paula Noringttona był niezwykle przyjemne w dotyku i smakowały pizzą, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Powoli odsunął swoją twarz od mojej.
- Dobranoc. - Szepnął mi do ucha, a potem oddalił się w stronę swojego domu, wcześniej zostawiając komórkę w mojej dłoni. Oniemiała stałam bez ruchu przez dobre 30 sekund, zanim otrząsnęłam się z szoku i rozanielona weszłam do domu. Rzuciłam się na łóżko i wlepiłam twarz w poduszkę w którą zaczęłam głośno krzyczeć i śmiać się na przemian. Za chwilę wystukałam sms do Sary.

Nawet nie zdajesz sobie sprawy, 
jak Paul Norrington świetnie
całuje. Rozpływam się. 


Musiałam to komuś napisać, zbyt wiele emocji mną teraz targało. Niecałe 10 sekund później dostałam odpowiedź.

COOOOOOOOOOOOOO?!
CAŁOWAŁAŚ SIĘ Z NORRINGTONEM??!!

Postanowiłam być okrutna i nie odpowiedzieć na jej sms, by pozostawić tą nutkę niepewności u panny Roberts. Nagle wszystko zmieniło jakby kolory na bardziej żywe i kolorowe. Jak widać, każdy może dostać jakąś mini-rólkę w komedii romantycznej. Długo nie mogłam zasnąć, bo zbyt dużo myśli kłębiło się w mojej głowie. Wyśniłam sobie cudowne sny, a niektórych z nich nawet wstydziłam się, gdy rano wstałam.




// wybaczcie, ale troszkę z rytmu wypadłam ... obiecuję, że następny rozdział poświęcę bardziej inny postaciom ;)